środa, 25 stycznia 2012

miganie

Sesja zbliża się wielkimi krokami. Dawno tak nie czekałam na przerwę. Po powrocie z Toronto od razu wpadłam w wir dydaktyczno-organizacyjny. Potrzebna mi chwila oddechu na dokończenie kilku zaczętych artykułów... i zaczęcie następnych.

Z ciekawostek i nowości: chodzę na kurs języka migowego! To faza przygotowawcza do mojego projektu badawczego pod roboczym, ogólnym tytułem "Głusi a technologia". Temat jest bardzo ogólny, bo jeszcze do końca nie wiem jak rozumieć (zawęzić) głuchych, problem mam też z selekcją technologii. Mimo to mam strasznie dużo zapału do tego projektu, pomysły kotłują mi się w głowie i mam nadzieję, ze ktoś (NCN) zechce za ich realizację zapłacić. Póki co uczęszczam na kurs migowego, któy rozgrywa się w bardzo przyjemnych i przyjaznych okolicznościach i niewielkiej grupie.

Nauka języka migowego nie jest łatwa, choć sam język jest bardzo prosty. Nie da się zapisywać nowych znaków, jak w przypadku innych języków. Wszystkie nowe elementy trzeba przyswajać na pamięć. Ja lubię mieć wszystko napisane i pozakreślane kolorowymi pisakami (tak, jestem akcydensowym fetyszystą), więc to dla mnie nieco niekomfortowe. Prowadząca wpadła na fajny pomysł - nagrywa nam na CD wszystkie znaki i zwroty, jakie przerabialiśmy na danej lekcji. To pomaga.

Ponieważ dosyć długo szukałam kogoś, kto by mnie uczył w międzyczasie zaczęłam sama uczyć się znaków z sieci. Dla wszystkich potencjalnie zainteresowanych nauką języka migowego online: pamiętajcie o kwestii lustrzanego odbicia:)Jak zaczęłam migać prowadząca pytała czy jestem leworęczna:)

Bardzo zależało mi na naukce PJM czyli Polskiego Języka Migowego, a nie SJM czyli Systemu Językowo-Migowego. Pierwszy z nich jest językiem "ludowym" używanym przez głuchych w komunikacji, drugi zaś jest sztucznym językiem nauczanym na kursach. Planuję badania etno- i netnograficzne wśród głuchych, więc zależało mi na nauce języka który faktycznie znają, tym bardziej, ze wielu głuchych (a szczególnie Głuchych, czyli kulturowo głuchych) programowo nie lubi SJM i nie komunikuje się w tym języku. Wiedziałam więc, że potrzebuje języka naturalnego, "ludowego", ale trudno mi było wyobrazić sobie czym PJM i SJM się różnią. I teraz wiem :) SJM jest próbą przeniesienia języka polskiego na język migowy. Zachowuje polskią składnie, zwroty... Np. Chcąc zapytać "Jak się czujesz?" trzeba zamigać wszystkie trzy elementy: zaimek pytający, partykułę zwrotną i czasownik. Tymczasem w PJM mozna o to zapytać jednym znakiem określającym czucie, odczuwanie. Tutaj pytanie sygnalizujemy mimiką twarzy. W ogóle twarz jest bardzo istotnym elementem znaczącym w komunikacji migowej (przynajmniej w PJM) i kolosalna część komunikatu przekazywana jest tym kanałem. To dla mnie pewien problem, nie jestem "mimicznym" typem człowieka:)

Kolejna kwestia: miganie nie jest uniwersalne. Głusi migają różnie. Te same znaki funkcjonują w różnych wariantach, migane są w różny sposób. To trochę jak z ręcznym charakterem pisma, który po niektórych trudno odczytać.

No i na koniec mała obawa: PJM to - jak sądzę - bardzo prosty język, o deskryptywnym charakterze. Mam nadzieję, że uda mi się przeprowadzić w nim etnograficzne wywiady dotyczące dosyć abstrakcyjnych kwestii... Będę musiała przemyśleć mechanizmy rejestracji wywiadów. Tu dyktafon na nic się nie zda. Zapewne bedę musiała je nagrywać kamerą. Na pewno będę wspomagać sie polskim językiem pisanym, jako pomocniczym - jak uwzględnić takie notatki w zapisie z wywiadu, żeby potem zapis wideo i notatki były spójne? Do przemyślenia.

Mam strasznie dużo zapału i chęci do nauki. Jest dobrze:)


1 komentarz: