Od kilku ładnych tygodni mogę śmiało powiedzieć, że "kończę doktorat". Wcześniej też tak wprawdzie mówiłam, było to jednak nie w pełni uzasadnione, ponieważ mentalnie byłam na etapie kończenia, faktycznie zaś w tzw. lesie. Dziwne to uczucie - kończyć Dzieło. Troche sie obawiam tego, co potem. Trzeba będzie zacząć normalnie żyć - spotykać się z ludźmi. Czy ja jeszcze pamiętam jak to się robi?
A tak w ogóle to miałam być teraz w Bankoku. To jest porażka tego roku. Dziewczyny śmiagają teraz po Tajlandii, jedzą pyszne rzeczy, fotografują, chodzą na masaże, a ja marzne tu i więdnę.
Jak skoncze (już finalnie) doktorat, poza powrotem na łono społeczeństwa:
- będę wyjeżdżać na weekendy z miasta
- wrócę do czeskiego
- uporządkuje wszystkie rozsiane po dwóch komputerach książki i artykuły w przeróznych formatach
- poobrabiam resztę zdjęć z podróży i co lepsiejsze wywołam - jak za dawnych czasów
he,he. jak skończysz doktorat, to będzie to samo, tylko bardziej i na łono społeczeństwa nie wrócisz już nigdy ;-))) < zgryźliwy i sarkastyczny uśmiech>
OdpowiedzUsuństraszysz i straszysz a sama przykladem na powyzsze nie jestes, wiec jestem pelna nadziei na lepsze zycie PO
OdpowiedzUsuń:)